Grafiki
W grafikach Ewy Brachel, już przy pierwszym zetknięciu, rzuca się w oczy ich malarskość, dyktowana z jednej strony pryncypiami warsztatu, z drugiej zaś osobistymi zamiłowaniami i predyspozycjami twórczymi. Pracę nad każdą nową grafiką zaczyna artystka od wielokolorowych, temperowych studiów, z których robi jakby później wyciągi walorowe, transponując barwne plamy na gamę aksamitnych szarości. Wszystko to dalekie od sztywności, sterylnej czystości techniki i formy, do której – jak do najwyższego ideału - dąży wielu współczesnych twórców. Ukazuje gamę możliwości artystycznych, w których jest także miejsce na odstępstwo od grzeczności, na uświadomiony przypadek, na odwagę próby włączenia w warstwę formalną przypadkowego odprysku werniksu, przetrawienia itp. „nieczystości”. Współdziałają one w ostatecznym efekcie owej malarskiej miękkości, której inwersją zdaje się być tematyka i stymulowana przez nią forma. Przemysł, zindustrializowany pejzaż, wizerunki elektrycznych czy kolejowych trakcji, maszyny i urządzenia (…) ulegają w akwatintach Ewy Brachel upoetyzowaniu...
Andrzej Pollo, fragment recenzji wystawy grafiki Ewy Brachel w TPSP w Krakowie, 1972
W Galerii TPSP w Nowej Hucie również grafika, lecz jakże odmienny świat odczuć! Ewa Brachel jest introwertywna, mimo że jako główny temat przyjęła technikę: maszynę, pejzaż przemysłowy, miejski. (...) Brachel zatapia owe niezbyt z natury rzeczy estetyczne przedmioty w aurze piękna i liryki. Jej malarskie, pełne delikatnych szarości akwatinty, o zdecydowanych statycznych ciążeniach, świadczą o dwu przynajmniej cechach autorki: wrażliwości i dość jasno - mimo niedługiego okresu pracy twórczej - skrystalizowanej osobowości, co nie znaczy jednak, by Brachel nie miała kiedyś odmienić swych form wypowiedzi. Tyle że, jak się wydaje, przemiany te będą miały charakter ewolucyjny.
Jerzy Madeyski, Kłusem przez galerie, recenzja prasowa, 1972
Pozostając wierna temu kręgowi wyobrażeń, który zarysował się w czasie studiów - świat przedmiotów codziennych, pejzaż, jego fragmenty i zbliżenia, przestrzeń zakłócana lub rytmizowana urządzeniami przemysłowymi - potrafiła nadać widzeniom i realizacjom na planszach ważność symboliczną i metaforyczną.
W jej akwatintach (łączonych niekiedy z odpryskiem) rzeczy znaczą nie tylko siebie, przestrzeń wyraża nie tylko odległość. Przedmioty stają się figurami, przestrzeń stanem, stąd rodzi się dramatyczność przedstawień i swoista nastrojowość. Myślę, że u podstaw tej młodej, lecz już oryginalnej i zapewniającej rozwój twórczości leży żywa wyobraźnia kreacyjna, wrodzona inteligencja i pracowitość.
Prof. Mieczysław Wejman, fragment opinii o kwalifikacjach artystycznych Ewy Brachel, 1973
Krótka podróż
akwatinta, lata 70.
Kroplówka
akwatinta, lata 70.
Ilustracja do poezji Broniewskiego
akwatinta, lata 70.